wtorek, 29 września 2015

Kapusta kiszona domowa





Niby prosta sprawa, a to moje trzecie podejście do ukiszenia kapusty. 3 składniki, troszkę pracy i 10 dni wyczekiwania. To cały przepis. Jeżeli jednak zabieracie się za to po raz pierwszy skupcie się przede wszystkim na moich radach, dwa razy cała moja praca poszła na marne, chcę Wam tego oszczędzić. Przy okazji, jeżeli jednak się zdecydujecie, możecie rozpocząć kiszenie kapusty od małej ilości, posmakujecie, zakochacie się i nastawicie wielką beczkę :) Jak szaleć to szaleć, a taka kapusta smakuje zupełnie inaczej, to za sprawą magicznego składnika zwanego wielkim uśmiechem i pasją. Przy okazji kapusty kiszonej warto wspomnieć nie tylko o walorach smakowych, ale przede wszystkim zdrowotnych.

ŹRÓDŁO: poradnik zdrowie.pl
"Kiszona kapusta - właściwości
W XVII wieku ładunki kiszonej kapusty chroniły załogi statków przed chorobami. Ludzie nie wiedzieli wówczas, co to są witaminy, antybiotyki, dobroczynne enzymy czy bakterie, ale intuicyjnie jedli je w postaci kiszonki. Zapobiegała szkorbutowi oraz odmrożeniom, wzmacniała system odpornościowy, a okłady z soku pomagały na bóle reumatyczne i owrzodzenia. To wspaniałe źródło wapnia i potasu, a nade wszystko naturalny antybiotyk regulujący pracę układu trawiennego. Dzięki bakteriom, które podczas fermentacji wytwarzają dodatkowy kwas askorbinowy, ma więcej witaminy C niż surowa. Inny produkt tego procesu - kwas mlekowy - wspaniale oczyszcza przewód pokarmowy z bakterii gnilnych, za to stwarza idealne warunki do rozmnażania dobroczynnych bakterii jelitowych. Ostatnio pokazała się na rynku czerwona kiszona kapusta. Ma nieco delikatniejszy smak i jest zdrowsza od białej, bo ma dużo antyutleniaczy jak selen i witamina E."



Kapusta kiszona - domowa
  • główka białej kapusty
  • marchewka
  • sól kamienna niejodowana (20g / 1 kg)
Ilości kapusty i marchewki według upodobań. Dałam 4 marchewki średnie na 1 dużą główkę kapusty.
Kapustę świeżą drobno siekamy** Marchewkę obieramy i ścieramy na dużych oczkach tarki. Mieszamy ze sobą. Tak przygotowaną mieszankę wkładamy warstwowo do słoja lub beczki naprzemiennie posypując odpowiednią ilością soli. Każdą warstwę bardzo mocno ubijamy przy pomocy pałki lub pięści, aby kapusta puściła sok.
Kiedy w słoiku znajdzie się cała kapusta i sól, mocno ubijamy, dociskamy talerzykiem tak, aby sok całkowicie przykrył kapustę.** Następnie obciążamy talerzyk kamieniem.**
Kapusta powinna być ukiszona po 10 dniach. To tego czasu warto kontrolować, aby nic nie gniło.
Dobrze ukiszoną kapustę przekładamy do słoików i możemy pasteryzować około 15-20 minut, aby przerwać proces fermentacji.
Doskonały dodatek i lek na wieczory zimowe.

Moja rada:
** Jeżeli mamy możliwość warto kapustę posiekać przy pomocy robota kuchennego, uzyskamy drobniejsze siekanie.
** Można kupić już posiekaną kapustę do kiszenia z dodatkiem marchewki lub bez.
** Sok z kapusty musi całkowicie przykryć ją, jeżeli będzie sucho, kapusta zacznie gnić.
** Jeżeli po 2 dniach będzie zbyt mała ilość soku, żeby całą kapustę przykryć należy zalać roztworem wody i soli 1 litr przegotowanej wody + 20 g soli kamiennej niejodowanej.
** Kamień zawsze wyparzam i dodatkowo owijam folią spożywczą lub aluminiową, żeby do kiszenia nie dostały się niepotrzebne brudy, które spowodują gnicie kapusty.

Kolejnym moim etapem będzie kiszenie kapusty czerwonej - teraz już wiem jakie błędy robiłam i nie mam zamiaru ich powtarzać :) 
Jestem ciekawa, jak Wam poszło.

Ściskam Ilona ♥

piątek, 25 września 2015

Chleb pszenny z nasionami konopi i zarodkami pszenicy

chleb na drozdzach, chleb pszenny,chleb z ziarnami, chleb, kuchnia ilony, pieczywo domowe, domowa piekarnia,



Pomimo ostatnich chwil ładnej pogody siedzę w domu, szykuję miksturki i eliksiry, którymi faszeruję podziębionych chłopaków. Jeden z nich mały jest więc bawimy się na całego  w domu :) Dawno nie jeździłam traktorem haha.
Siedzenie w domu mobilizuje do pieczenia. Nigdzie się nie spieszę, więc śmiało mogę poszaleć z drożdżami, które jak wszystkim wiadomo czasu wymagają. I choć cierpliwość nie jest moją mocną stroną, tak na taki chleb warto czekać.



Chleb pszenny z nasionami konopi i zarodkami pszenicy 
Potrzebne będą:
  • 550g (4 szklanki) mąki pszennej
  • 20 g drożdży świeżych
  • 300 ml letniej wody
  • 30 g oleju rzepakowego tłoczonego na zimno
  • 2 łyżeczki cukru
  • szczypta soli himalajskiej
  • 1/2 szklanki ziaren konopi
  • 1/3 szklanki zarodków pszennych
Robimy zaczyn. Do letniej wody wrzucamy drożdże, cukier i łyżkę mąki mieszamy do rozpuszczenia i odstawiamy do wyrośnięcia. Kiedy wyrosną dolewamy olej i mieszamy. Do miski wsypujemy pozostałe składniki zalewamy zaczynem drożdżowym połączonym z olejem i wyrabiamy dokładnie ciasto. Kiedy będzie elastyczne wkładamy do miski przykrywamy lnianą ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia.
Kiedy podwoi swoją objętość ponownie wyrabiamy ciasto, formujemy bochenek, układamy na blasze lub wkładamy do formy** wyłożonej papierem, przykrywamy ściereczką i ponownie odstawiamy do wyrośnięcia. 
Pięknie wyrośnięty bochen nacinamy bardzo ostrym  nożem lub żyletką, żeby nie popękał podczas pieczenia i wkładamy do piekarnika.
Pieczemy około 40 minut w 190 stopniach C**. Chleb musi być ładnie zarumieniony i wydać pusty dźwięk, jeżeli pukniemy w spód wypieczonego bochenka. 

Moja rada:
** Bochenek bez formy będzie przypominał pulchny placek chlebowy (taki lubię), w formie uformuje się i będzie przypominał klasyczny chlebek foremkowy.
** W razie potrzeby należy skrócić lub wydłużyć czas pieczenia. Należy pamiętać, że każdy piekarnik inaczej pracuje.
** Jeżeli pieczenie w formie, warto około 10 minut przed końcem wyjąć chleb i położyć na kratce bezpośrednio. To umożliwi równo się zarumienić bochenkowi. 

Musicie wypróbować chleb i choć zdrowszy byłby z mąki pełnoziarnistej tak ja mam słabość do mąki pszennej, ale ziarenka z pewnością dodadzą mu wartości i tym samym przemycam odrobinę zdrowia mojej rodzinie.
Ziarna konopi i zarodki pszenicy dostałam w prezencie od Moni, o niej często słyszycie zawsze dostaję takie mega prezenty urodzinowe. Ona wie co kocham i zawsze powtarza, że muszę znać wszystkie smaki. W końcu jestem kulinarną bloggerką  ♥ ♥ ♥
Ściskam Ilona ♥

wtorek, 22 września 2015

Surówka coleslaw




Od czasu do czasu trzeba zjeść burgera, frytki i surówkę coleslaw. Popularny zestaw fast food, ale my lubimy w wersji de lux, czyli domowej. I nie tylko ze względu na walory zdrowotne, ale przede wszystkim na obłędny smak, któremu nawet najlepsza restauracja nie dorównuje <3 Ale dzisiaj powiem o jednej części tego genialnego zestawu. Surówce, która nie budziła mojej sympatii i nigdy nie mogłam przemóc się, żeby zjeść choć połowę. Najnormalniej nie smakuje mi  we wszystkich lokalach, a bynajmniej nie spotkałam takiego w którym by mi smakowała. Poczęstuję Was jednak swoją, a powstała ona w skutek pozostałości kapusty i marchewki i produkcji kapisty kiszonej (o wynikach tego eksperymentu opowiem innym razem). 



Surówka coleslaw
Potrzebne będą:
  • 1/2 główki białej kapusty
  • 2 duże marchewki
  • 1 cebula
  • 1/2 pęczka pietruszki
sos
  • 1/2 szklanki majonezu
  • 4 łyżki jogurtu naturalnego
  • 2 łyżki octu jabłkowego
  • 1 łyżeczka musztardy
  • 1 łyżka cukru pudru
  • pieprz świeżo mielony
  • sól selerowa
Na początek szykujemy sos. Wszystkie podane składniki wrzucamy do kubka i mieszamy dokładnie ze sobą. Odstawiamy na chwilę. W tym czasie kapustę szatkujemy dość drobno, marchew obieramy i ścieramy na dużych oczkach tarki. Pietruszkę, cebulę drobno siekamy i wszystko wrzucamy do miski. Całość polewamy wcześniej przygotowanym sosem, dokładnie mieszamy ze sobą i surówkę wstawiamy na około 2 godziny do lodówki. Smaki się połączą, a surówka będzie idealna.

Muszę przyznać, że to moja pierwsza surówka coleslaw zjedzona calusieńka i z uśmiechem, tak mi smakowała :)
Ściskam Ilona ♥


sobota, 19 września 2015

Smaczne warsztaty dla dzieci





To niesamowite, jak dzieci chętnie jedzą to co same przygotowały, a jeszcze chętniej dzielą się swoimi smakołykami ze ukochaną mamą.
Tak właśnie działo się na warsztatach, które odbyły się Ciuciubabka Cafe z którą współpracuję, podczas smacznej zabawie z dziećmi. 
Jak powszechnie wiadomo, śniadanie jest najważniejszym posiłkiem dnia. Kolorowe kanapki z pewnością zachęcą do zajadania, a kanapki z gofrów?... WOW, tego jeszcze nie było :) 
Zaskoczyłam odrobinkę dzieciaki, a rodziców zachęcam do tego eksperymentu, tym bardziej, że pociechom straaasznie się podobało. 
Tu mały pomysł dla mam i tatusiów, w taki właśnie sposób możemy przemycić bardzo smaczne gofry owsiane (PRZEPIS), które wniosą dzieciakom wiele dobra. Płatki owsiane, jak wiadomo to bogactwo witamin i minerałów i niesamowite źródło błonnika, posiada także cenne kwasy tłuszczowe. Myślę, że warto takie kanapki dawać swojemu dziecku.

Dziękuję za udział w zajęciach. Mam nadzieję, że to nie nasze ostatnie. Dzieci bawiły się doskonale, ja również :) Ale przecież mam w sobie tyle dziecięcej radości gotowania.

Zapraszam do smacznej zabawy
Ściskam Ilona ♥









Zdjęcia umieszczone na blogu są za zgodą rodziców. Bardzo dziękuję i mam nadzieję, że nie były to nasze ostatnie szaleństwa kulinarne :)

poniedziałek, 7 września 2015

Chleb gryczany na bazie dzikiej lawendy



Ten chleb piekłam już dawno na zlecenie Bakra - zdrowie płynące z natury był niesamowity i postanowiłam zrobić go ponownie, a potem przypomniało mi się, że jeszcze nie mam przepisu na swoim blogu, wstyd. A do tego dłuuuuga przerwa. 
Moja nieobecność nie jest spowodowana brakiem pomysłów na gotowanie, wręcz odwrotnie. Gotuję jak szalona, przetwarzam i zamykam lato w słoikach, ale co sprawia mi największą przyjemność to spotykanie się z Wami. Dokładnie! Organizuję warsztaty dla miłośników amatorskiej kuchni na wysokim poziomie. Właśnie dlatego powstała zakładka WARSZTATY, gdzie będę Was informowała o najbliższych spotkaniach, a w tajemnicy powiem, że nie będą jedynie kulinarne, będziemy również tworzyć małe dzieła sztuki. Prawda, że fantastycznie :) Koniecznie zaglądajcie.

 

Chleb gryczany na bazie dzikiej lawendy
Potrzebne będą:
  • 400 ml gorącej wody
  • 200 g mąki gryczanej
  • 300g mąki pełnoziarnistej pszennej
  • 1/2 szklanki otrębów
  • 20 g świeżych drożdży
  • 1 jajko od szczęśliwej kury
  • 1/4 szklanki rodzynek
  • 6-7 szyszek dzikiej lawendy z firmy Bakra
  • 1/2 łyżeczki soli himalajskiej
  • 2 łyżki oleju rzepakowego tłoczonego na zimno

Szyszki dzikiej lawendy zalewamy 400 ml gorącej wody, 90 stopni C, przykrywamy talerzykiem i parzymy. Mocny napar studzimy, do uzyskania temperatury pokojowej.
Szykujemy zaczyn. Do kubka wrzucamy drożdże, 2 łyżki mąki pełnoziarnistej i zalewamy naparem lawendowym, mieszamy do rozpuszczenia się drożdży i odstawiamy do wyrośnięcia.
Do miski wrzucamy pozostałe składniki, dokładamy zaczyn i mieszamy. Ciasto wyrabiamy, do uzyskania jednolitej i elastycznej masy. W razie potrzeby dokładamy odrobinę mąki gryczanej. Masa powinna pozostać lekko klejąca. Gotowe ciasto przykrywamy lnianą ściereczką i odstawiamy do podwojenia objętości.
Po około 40 minutach ponownie wyrabiamy ciasto i przekładamy do przygotowanej foremki. Przykrywamy i ponownie odstawiamy do wyrośnięcia.
Po około 1 godzinie wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni i pieczemy 50 minut. Skórka musi być dobrze rumiana, a gdy pukniemy w spód chleba powinien wydać pusty dźwięk. 

Moja rada:
Po 40 minutach pieczenia, wyciągamy bochenek z foremki, układamy bezpośrednio n kratce w piekarniku i pieczemy pozostałe 10  minut.
Foremkę smaruję olejem rzepakowym i obsypuję kaszą manną lub otrębami, żeby ciasto nie przywierało podczas pieczenia.

Chleb jest wyjątkowo smaczny i przy okazji bardzo zdrowy. Zawiera sporą garść błonnika, spokoju z lawendy i przyjazną duchowi słodycz rodzynek. Przecież Wiecie, że lubię przemycać zdrowie :) 
Ściskam Ilona ♥