W sobotę umówiłam się na poranną herbatkę z koleżanką. Obie występujemy w liczbie mnogiej, więc dlaczego sobie nie dogadzać :) Od czasu do czas nawet nam wolno. Więc do słynnego brytyjskiego napoju zaserwowałam muffinki z malinami oraz czekoladowe oponki.
Dzisiaj przepis na pierwsze ciasteczka... połączenie słodyczy z kwaskowatym akcentem owocu z dedykacją dla Marleny i dzieciaczków :)
Potrzebujemy:
- 1 2/3 szklanki mąki
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
- 2 łyżki stołowe dobrej jakości kakao
- 3/4 szklanki cukru pudru
- 1 gorzka czekolada ( posiekana na drobne kawałeczki) lub groszki czekoladowe
- 1 szklanka m leka
- 1/3 i chlust oleju
- 1 jajko
- 1 łyżka ekstraktu waniliowego
- maliny
Wersja dla niecierpliwych:
Wszystkie składniki ( z pominięciem malin) wrzucamy do miski i mieszamy. Im więcej wyjdzie grudek, tym ciekawszy przekrój muffiny. Następnie wlewamy do foremki po jednej dużej łyżce masy i układamy 2 lub 3 maliny, po czym zalewamy foremkę do 3/4 wysokości. Na samą górę układamy jeden owoc do dekoracji.
Pieczemy ok 15-20 min, 205 stopni.
Ciepłe babeczki posypujemy cukrem pudrem.
Pyyyszności.
Ten przepis polecam kiedy przyjdą niespodziewani goście. Nawet jeżeli właśnie stukają do drzwi, po 20 minutach jesteśmy w stanie zaserwować smaczne ciasteczko. Uwierzcie - wszyscy będą zachwyceni.
Z niecierpliwością czekam na komentarze.
Ściskam Ilona