środa, 28 listopada 2012

Muffiny z malinami

Czekolada w mojej kuchni to prawdziwa dama. W różnych odsłonach opanowała spiżarnię oraz wiele zakamarków mojego królestwa. Uwielbiam...
W sobotę umówiłam się na poranną herbatkę z koleżanką. Obie występujemy w liczbie mnogiej, więc dlaczego sobie nie dogadzać :) Od czasu do czas nawet nam wolno. Więc do słynnego brytyjskiego napoju zaserwowałam muffinki z malinami oraz czekoladowe oponki.
Dzisiaj przepis na pierwsze ciasteczka... połączenie słodyczy z kwaskowatym akcentem owocu z dedykacją dla Marleny i dzieciaczków :)





Potrzebujemy:

  • 1 2/3 szklanki mąki
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 2 łyżki stołowe dobrej jakości kakao
  • 3/4 szklanki cukru pudru
  • 1 gorzka czekolada ( posiekana na drobne kawałeczki) lub groszki czekoladowe
  • 1 szklanka m leka
  • 1/3 i chlust oleju
  • 1 jajko
  • 1 łyżka ekstraktu waniliowego
  • maliny 


Wersja dla niecierpliwych:
Wszystkie składniki ( z pominięciem malin) wrzucamy do miski i mieszamy. Im więcej wyjdzie grudek, tym ciekawszy przekrój muffiny. Następnie wlewamy do foremki po jednej dużej łyżce masy i układamy 2 lub 3 maliny, po czym zalewamy foremkę do 3/4 wysokości. Na samą górę układamy  jeden owoc do dekoracji.
Pieczemy ok 15-20 min, 205 stopni.
Ciepłe babeczki posypujemy cukrem pudrem.
Pyyyszności.


Ten przepis polecam kiedy przyjdą niespodziewani goście. Nawet jeżeli właśnie stukają do drzwi, po 20 minutach jesteśmy w stanie zaserwować smaczne ciasteczko. Uwierzcie - wszyscy będą zachwyceni.

Z niecierpliwością czekam na komentarze.
Ściskam Ilona

sobota, 24 listopada 2012

Po Marokańsku


Dzisiaj zaprezentuję kolejny obiadek wcześniej pokazywany na moim Twórczym Blogu Magiczna Szuflada. Powoli przenoszę wszystkie dania serwowane do tej pory w wirtualnym świecie i na moim stole, abyście mogli wygodnie i bez problemu znaleźć interesujący Was przepis. 


Jakiś czas temu - a było jeszcze piękne lato, delektowaliśmy się u znajomych duszonkami  prosto z kociołka w ogniu skąpanego. Przepis na to pyszne  danie przywieźli ze śląska i nie wiedzieć dlaczego natchnęło mnie na marokańską kuchnię. Mąż nawet nie stara się zrozumieć. Stwierdził, że w mojej głowie jest dziwnie, a w owym stanie nawet nie chce pytać dlaczego.

Na 35-te urodzinki od siostry i szwagra dostałam cudowne naczynie prosto z  Maroko - tadżin wraz z oryginalnymi przyprawami Kuminem i mieszanką wielu, Ras el hanout (i tu mam nadzieję, że nie przekręciłam nazwy). 
Ponieważ moja ukochana rodzinka jest dość wybredna postanowiłam zrobić coś "bezpiecznego" z nutką arabską.

Nie będę podawała dokładnych  proporcji ponieważ obiadek był czystą improwizacją i eksperymentem.



Pierś z kurczaka z nutką Maroko

Potrzebujemy:
  • pierś z kurczaka
  • ziemniaki 
  • kalafior
  • oliwki zielone lub czarne
  • świeże zioła - oregano
  • oliwa z oliwek
  • przyprawy marokańskie - kumin, Ras el hanout (mieszanka przypraw)
  • czosnek

Dno naczynia delikatnie podlewamy oliwą z oliwek.
Pierś z kurczaka umytą i osuszoną kroimy w dość grube plastry, układamy jako pierwszą warstwę. Posypujemy posiekanym czosnkiem oraz marokańską mieszanką przypraw.

Następna warstwa to ziemniaki pokrojone w plastry grubości ok pół cm, podlane oliwą z oliwek i posypane kuminem. Na ziemniaki świeże zioła prosto ze słonecznego ogrodu - tu oregano.

Ostatnią warstwą są różyczki kalafiora podsypane mieszanką przypraw i gałązkami świeżego oregano. 


Całą piramidę podlewamy odrobiną oliwy obsypujemy zielonymi oliwkami i przykrywamy naczynie charakterystycznym kominkiem.

Całość powinna wylądować w rozgrzanych węgielkach, ale ja postawiłam na małym ogniu kuchenki gazowej we własnej kuchni. Po 15 min. owe danie podlałam sporą ilością soku pozostałego z oliwek i cierpliwie czekałam kolejne minuty.

Obiad po ok 50 min był gotowy. Zapach jaki szalał po całym mieszkaniu był niesamowity. Szkoda, że tego nie jestem w stanie pokazać. 

Na koniec jako dekoracja i witaminka, świeża pietruszka. 
Jakie to było pyszne. Kominkowe kombinacje tak strasznie mi się spodobały i zasmakowały mojej rodzince, że z pewnością wielokrotnie zawita do nas orientalna nutka.


Ściskam gorąco
Ilona 

piątek, 23 listopada 2012

A może chleb?


Weekend pod wezwanie cudownie pachnącej piekarni. Miałam potworną ochotę, na świeży bochenek ze śliwką. To mój ulubiony. Szybko nastawiłam automat do pieczenia chleba, po czym zrobiłam zaczyn do pełnoziarnistego chleba zamówionego przez moją mamę. Ten drugi, piekłam bardziej tradycyjną metodą, czekając, aż ciasto wyrośnie i nagrzeje się piekarnik.
Dzisiaj przepis na chlebuś z automatu.




Chleb z automatu
Ciasto na jeden pojemnik :
W przypadku mojego automatu składniki x 2
  • 180 ml wody
  • 4 łyżeczki oleju
  • 1 łyżeczka soli
  • 315 g mąki
  • 1,5 łyżeczki drożdży suszonych
Dodatki:
  • duża garść suszonych śliwek
  • pół szklanki łuskanych ziaren słonecznika
  • 1/4 szklanki łuskanych ziaren dyni
Wszystkie składniki wsypujemy w podaje wyżej kolejności. Na koniec wsypujemy dodatki. W jednym pojemniku ląduje posiekana śliwka, w drugim ziarna. Ustawiamy program , średnie wypiekanie i włączamy. Przed samym wypiekaniem wyciągam mieszadła, co po upieczeniu pozostawia niewielką dziurkę, a nie ogromny dół. U mnie po 96 minutach ;) Czas często jest określony w instrukcji lub przepisie danej maszyny.
Kiedy chleb jest gotowy maszyna automatycznie się wyłącza. Wyciągamy chleb, kładziemy na kratce, aby mógł ostygnąć. Pyszny ze świeżym masełkiem.
Polecam i życzę smacznego. 
Ilona 

niedziela, 18 listopada 2012

Murzynek z mirabelką

Mojego murzynka robię na wiele sposobów. Ten przepis dostałam od mamy i jest hitem na każdej imprezie domowej. Często wykonywany na prośbę znajomych.
 W maminej wersji oryginalnej jest z kremem z kaszą manną, ale to innym razem. Dzisiaj z kwaskowatym dżemem mirabelkowym. Mniam.




Murzynek z mirabelką

Ciasto:
  • 1i1/2 szklanki cukru
  • 2 szklanki mąki
  • 3 jaja
  • 1/2 kostki palmy Kasi
  • 1/2 szklanki mleka
  • 1 łyżka ekstraktu waniliowego
  • 2 pełne łyżeczki proszku do pieczenia
  • 2 łyżki kakao dobrej jakości


Cukier i palmę dobrze ukręcamy, dodajemy po jednym jajku. Następnie wrzucamy pozostałe składniki i wszytko dokładnie mieszamy, ( mleko i kakao najlepiej wrzucić na samym końcu).
Gotową masę wlewamy do wcześniej przygotowanej formy i pieczemy ok 45 min w 180 stopniach. 

Gotowe i wystudzone ciasto kroimy na pół i nasączamy. Ja stosuję mocno rozwodnionego koniaku. Na wilgotne ciasto nakładamy kwaskowaty dżem mirabelkowy, oczywiście własnej roboty;) nakładamy górną część i całość obsypujemy cukrem pudrem.

Ciekawostka:
Kiedy szykuję ciasto kładę na paterę podłużne kawałki papieru do pieczenia( wąskie paski łatwiej wyciągnąć) . Po skończeniu wszelakich dekoracji wyciągam papier i talerz jest czysty. Świetna sprawa, polecam.

To teraz kawka i miłego, słodkiego dnia wieczoru życzę.
Ilona

poniedziałek, 12 listopada 2012

Suszone pomidorki


Od razu jak wróciłam z pracy zabrałam się w formie relaksu za pitraszenie w kuchni. Całą zabawę rozpoczęłam od zebrania świeżych ziół, pomidorów z mojego ogródka.
Potem czyszczenie, szykowanie, gotowanie, suszenie i długo by wymieniać.
Zrobiłam obiadek - potrawka z ryżem, efektem ubocznym były 3 słoiki farszu do przyszłych naleśników  ale o tym innym razem. 


Tym razem, w mojej kuchni królowały pomidory! Suszyłam w piekarniku na potęgę pogłębiając efekt cieplarniany w moim domu :) Wszystkich nie znających tego przepisu zapraszam...



Suszone pomidory 
  • pomidory, w ilościach jakie zdołamy zjeść
  • pieprz w ziarnach, kolorowy
  • czosnek
  • świeże zioła,  ja użyłam rozmarynu i oregano
  • oliwa z oliwek 

Pomidory myjemy i suszymy. Następnie kroimy na ćwiartki ( ja robię ósemki,  lubię takie maleńkie) wyciągamy gniazda nasienne. Użyłam je do wspomnianej wcześniej potrawki.
Tak przygotowane pomidorki układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i posypujemy solą morską gruboziarnistą oraz cukrem.
Wkładamy do uchylonego piekarnika ( 100-120st.) i suszymy. 
W zależności od wielkości pomidorów, może to trwać od 1,5 godziny nawet do 6. Pomidory warto od czasu do czasu ruszyć, żeby się nie przykleiły. Kiedy będą delikatnie pomarszczone, osuszone wyciągamy i odstawiamy do ostygnięcia.
Po ok 15 minutach układamy pomidorki w słoikach dodajemy kilka ziaren pieprzu, troszeczkę czosnku i  małą gałązkę świeżego ziółka , ja dawałam na zmianę, do jednego choineczkę rozmarynu, do drugiego gałązkę oregano. Tak przygotowane słoiczki zalewamy gorącą oliwą z oliwek i zakręcamy.

Uwaga spożywanie tego produktu uzależnia!!

Co roku szykuję takie pomidorki. Oczywiście jeżeli nie mamy z własnej uprawy proponuję zaprzyjaźnić się z rolnikiem, który zajmuje się ekologiczną uprawą warzyw. Możecie mi wierzyć , cena jest taka sama, czasami nawet niższa, za to smak.... Chyba nie muszę pisać dalej.
Zioła można posadzić w donicy na balkonie lub parapecie. Mniej cierpliwym ( takim jak ja..) proponuję zakup sadzonek, niż samodzielne sianie.
Te aromaty............... poezja! 



Szykuję również prezenty świąteczne. Zbieram maleńkie słoiczki, które uzupełniam rozmaitościami, ozdabiam, opisuję i rozdaję takie smaczne mini prezenciki przyjaciołom i rodzince. To jest bardzo miłe i przyznam, że wolę taki upominek niż zakupioną nawet najlepszą czekoladę, w pośpiechu na stacji benzynowej.
Polecam!.



Ściskam wszystkich gorąco i proszę o cierpliwość :) strasznie mi brakuje czasu, też tak macie??
Piszcie, komentujcie to takie cudowne. Wasze słowa są lepsze nić najmocniejsza kawa o poranku!. Strasznie mocno dziękuję .
Buziole Ilona

niedziela, 11 listopada 2012

Schab z warzywami

Jakiś czas temu, z córą postanowiłyśmy wprowadzić wiele zmian w nasze rodzinne życie. Jak wszyscy się domyślają tatuś czyli mój szanowny małżonek został przegłosowany.
Zmiany dotyczą wielu spraw, ale przede wszystkim odżywiania. Ma być zdrowiej! Więcej warzyw i owoców, miej słodyczy i minimum smażonego. Na "deser" więcej ruchu, choć tego z pewnością nam nie zabraknie, ogród to najlepsza siłownia na świecie.
Z racji, że wszyscy kochamy słodycze, frytki i hamburgery postanowiliśmy, że dla zdrowia psychicznego, raz na jakiś czas (ok dwa tygodnie) , pozwolimy sobie na małe szaleństwo. Ale żadnych chemicznych zakupów. Przecież takie przyjemności można zrobić samodzielnie i będzie zdecydowanie zdrowiej i smaczniej.

Dzisiaj na obiad pieczone.

Kawałek schabu z warzywami.




Potrzebne będą:

  • ziemniaki
  • marchew
  • cukinia
  • cebula
  • czosnek
  • schab

przyprawy:

  • tymianek suszony
  • papryka słodka- grys
  • sól selerowa
  • czubryca
  • oliwa

Przygotowanie mięsa.
To mój ulubiony sposób na marynowanie... do woreczka wkładamy mięso. Następnie wsypujemy po łyżeczce: tymianku suszonego, papryki słodkiej (grys), soli selerowej i mojej ukochanej czubrycy. Kolej na porządny chlust oliwy dobrej jakości, dwa ząbki czosnku przekrojone na pół oraz 1 ósemkę cebuli. Związujemy woreczek i tak długo ściskamy i masujemy mięso , aż przyprawy pokryją całość. Odstawiamy na jakiś czas (nawet na całą noc).

Ziemniaki, marchew, oczywiście obrane i umyte, kroimy na spore kawałki, cebulę na ósemki i układamy w dużym, żaroodpornym naczyniu. Doprawiamy tymiankiem, słodką papryką (grys), solą selerową oraz odrobiną oliwy. Mieszamy. 
Wrzucamy ząbki czosnku - nieobrane. 
Na samym końcu układamy wcześniej przygotowane mięso. 
Całość przykrywamy. Ja użyłam folię aluminiową, gdyż jedyne, tak wielkie naczynie żaroodporne w moim domu, nie posiada własnej przykrywki . 

Czas na piekarnik, 180stopni, czas ok 1 godziny. 

Mniej więcej 15 min przed końcem dokładamy cukinię pokrojoną w pół-księżyce. 
Ponownie wkładamy do pieca, ale już bez przykrycia. 

Czekamy i zajadamy. Pyszota. 
Przed zjedzeniem, całość dodatkowo posypuję czubrycą. 

Ciekawostki

Przyprawy kupuję tylko w jednym miejscu. Są idealne, aromatyczne i dostępne przez internet lub na jarmarkach, np w Gdańsku na Jarmarku Dominikańskim. Kliknij TUTAJ, a przeniesiesz się do magicznego świata przypraw. 

Czubryca, to przyprawa, która zmieniła moje życie, w 90% zastąpiła sól w mojej kuchni - POLECAM. Musicie jedynie uważać na dostępne w wielu miejscach podróby. Czubryca to nie mieszanka, a pojedyncze zioło.

Jeżeli używam młodych warzyw, a już powoli będą dostępne, nie obieram ich. Dokładnie myję, skórka przecież zawiera wiele witamin.

Nieobrany czosnek, pieczony - ze swojej skorupki wyskakuje bez problemu, do tego jest słodkawy i jak Wszyscy wiemy zdrowy.

Cukinię kupuję małą, w dużej jest sporo pestek i zawsze szkoda mi wywalać połowę tak smacznego warzywa.

Dla posiadaczy ogrodów. Pamiętajcie, że obierki, skorupki, pestki, a nawet fusy z kawy, czy herbaty, to świetny składnik kompostu, czyli naturalnego wspomagacza dla naszych roślin. 




    Gorąco pozdrawiam Ilona

    sobota, 10 listopada 2012

    Czekolada-moja miłość

    Kocham czekoladę… lecz nie mówię o zjadaniu “zwyczajnych” kostek , krzywo wyłamanych z zakupionej tabliczki. Uwielbiam jej wszelakie odsłony. Jako gorący napój, jako maleńkie babeczki, jako przyprawa do potraw wytrawnych. Na samą myśl szaleją moje wszystkie zmysły. Ten kolor, zapach, smak… poezja.
    Uwielbiam połączenie czekolady z kwaskowatym owocem, wiśnią, maliną…
    Zapraszam na pyszne ciasto, które nazwałam Czekoladowa przyjemność.

    czekoladowe ciasto z maliną






















    Czekoladowa przyjemność
    Składniki:

    • 3 tabliczki gorzkiej czekolady
    • kostka masła
    • 4 jaja
    • 1 1/2 szklanki cukru
    • 1 szklanka mąki
    • łyżeczka proszku do pieczenia
    • łyżeczka ekstraktu waniliowego


    Czekoladę i masło rozpuścić w gorącej kąpieli. Jaja ubić z cukrem na puszystą masę. Dodać łyżeczkę ekstraktu waniliowego. Kiedy czekolada z masłem wystygnie, powoli wlewać do jaj nie przerywając ubijania, dosypać mąkę i proszek.
    Czekoladową masę przelać na blachę.
    Piec 30 min. w 180 stopniach.

    Cisto jest dość słodkie, więc idealnie komponuje się z kwaśnymi owocami jak wiśnia, czy malina. Pyszne również z delikatnie ubitą śmietaną kremówką (bez cukru).

    Do tego pyszna kawa, wygodny fotel i muzyka klasyczna. To jest to co kocham najbardziej…


    Pozdrawiam gorąco
    Ilona

    Szybki deser


    Dla osłody polecam szybki i pyszny deser, którym właśnie się delektuję.




    Potrzebne będą:

    • śmietana kremówka
    • bezy
    • świeże lub mrożone owoce

    To proste
    Ubijamy  śmietanę kremówkę w ilościach jakie jesteśmy w stanie zjeść - uprzedzam - strasznie syte:) Wrzucamy do środka kilka pokruszonych bezów. Nie żałujmy sobie:) Delikatnie mieszamy, żeby śmietana nie opadła i była nadal puszysta. Do pucharków wkładamy porcję bezowej śmietany i polewamy zmiksowanymi owocami.-oczywiście bez dodatku cukru. Ja uwielbiam truskawki lub maliny.
    Mniam słodycz bezy w puszystej kołderce i lekko kwaskowaty smaczek owocu na koniec...



    Taki deser gorąco polecam szczególnie wtedy, gdy zapukali do nas niezapowiedziani goście.
    Ściskam Ilona