piątek, 28 lutego 2014

Pączki z wiśnią


Fakt, Tłusty Czwartek był wczoraj, ale to nie znaczy, że nie można świętować pączkami następnego dnia, czy jeszcze później :) Na przykład, moja mama faworki planuje na sobotę. Ale będzie uczta. U nas jak z Walentynkami, kochać i świętować trzeba cały rok :) A nie tylko podczas wybranej daty w kalendarzu, heh :)
A tak poważniej. To moje pierwsze w życiu pączki. Nigdy ich nie robiłam, bo z zawsze dostawaliśmy wielki talerz od babci, od mamy faworki, racuchy jabłkowe na obiad, a nie wiedzieć dlaczego, a raczej jakim cudem, mąż mój jeszcze zjadał w pracy kupione... ble....
Ale wracając do pączków. Przepis musiał być sprawdzony, bo nie chciałam ryzykować. Szukałam więc na Moich Wypiekach . Wybrałam polecany przez samą autorkę i do dzieła. Bez kombinowania, bez większych zmian. Moje były wypełnione wiśniami, bo uwielbiam je do wszystkiego, a lekko kwaskowaty posmak łagodzi wszechobecną słodycz:) i lukier, mój ulubiony oraz posypane pomarańczą kandyzowaną, lub cukrem pudrem, były wszystkie wersje.
Zrobiłam 31 pączków, dzisiaj zostały 3, jeszcze...


Pączki z wiśnią
Potrzebne będą:
(około 30 sztuk)

  • 600 g mąki pszennej + kilka łyżek do podsypywania
  • 3 jajka od szczęśliwych kurek
  • 100 g masła, roztopionego
  • 70 g cukru
  • łyżka ekstraktu z wanilii
  • pół łyżeczki soli
  • 2 łyżki nalewki wiśniowej na spirytusie
  • 250 ml letniego mleka
  • 20 g świeżych drożdży 
  • olej, do smażenia
  • dżem wiśniowy lub konfitura do nadziewania
  • cukier puder
  • syrop klonowy
  • kandyzowane skórki pomarańczy (przepis)
Mąkę pszenną przesiewamy i mieszamy z rozczynem wykonanym ze świeżych drożdży. Następnie dokładamy pozostałe składniki (rozpuszczone masło dolewamy na końcu) i wyrabiamy ciasto. Kiedy będzie dobrze wyrobione, lekko klejące, formujemy kulę, podsypujemy mąką i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia (około 1,5 godziny).
Wyrośnięte ciasto wykładamy na posypaną mąką stolnicę, wałkujemy na grubość około 1 cm i wykrawamy koła o średnicy około 5 cm. Odkładamy do ponownego wyrośnięcia.
Ładnie napuszone pączki wrzucamy na patelnię z olejem rozgrzanym do 170-180 stopni C, warto użyć termometr. Smażymy, aż się zarumienią, po kilka minut z każdej strony. 
Usmażone odkładamy na talerz wyłożony ręcznikiem papierowym, do osączenia. Jeszcze ciepłe nadziewamy wiśniowym dżemem lub konfiturą. Oprószamy cukrem pudrem lub lukrujemy i posypujemy kandyzowaną skórką pomarańczową.
Lukier:
  • szklanka cukru pudru
  • 1 łyżka gorącej wody
  • 2-3 łyżki syropu klonowego
Wszystkie składniki dokładnie ze sobą łączymy, aż uzyskamy jednolitą masę. Jeżeli będzie za gęsta lub zbyt lejąca dokładamy odpowiednio cukier puder lub syrop klonowy.
Smarujemy pączki.

Wyszły doskonałe. Z całego serca polecam i nie tylko w czwartkowe święto. Mam nadzieję, że skorzystacie z przepisu.
A przy okazji ... ile zjedliście. przyznajcie się ;)

Czekam na Wasze komentarze.
Ściskam Ilona 



4 komentarze:

  1. To ja porywam te trzy, które zostały! :) U mnie w tym roku niestety nie było domowych :<

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja mama robi z wiśnami :)

    OdpowiedzUsuń