W tym roku w moim sadzie zatrzęsienie jabłek. Sama nie wyrabiam się z przetworami, znajomych obdarowałam, a końca owoców nie widać. Staram się jak mogę przetworzyć ten owoc na różne sposoby.
Chętnie przyjmę wszelakie pomysły, bo mnie się już kończą.
Jakiś czas temu wzięłam w obroty baaardzo starą książkę kucharską mojej mamy, z pożółkłymi stronami, przyozdobionymi tłustymi plamami, świadczącymi o częstym używaniu. Jest cudowna i z pewnością będzie częstym gościem w mojej kuchni. Pamiętam, że jako mała dziewczynka uwielbiałam ją przeglądać. Stare fotografie pokazujące jak obrabiać mięsa. Wielką krówkę i świnkę podzieloną z opisem jaka to część... Nic więc dziwnego, że teraz gotuję :)
Dzisiaj ocet jabłkowy. Dlaczego?? Cóź... Jest bardzo zdrowy, poprawia pracę układu pokarmowego, ale co dla mnie w tej chwili istotne, wspomaga odchudzanie :) Heh... Ciekawe... Chyba wyprodukuję tego octu znacznie więcej. Poza tym jest bazą do sosów, dodatkiem do musztardy i wielu, wielu innych przysmaków.
We wspomnianej książce kucharskiej, znalazłam przepis na ocet owocowy. Idąc tym tropem zrobiłam swój.
Ocet jabłkowy
Potrzebne będą:
- obierki z jabłek ( ja użyłam całych owoców, bez gniazd nasiennych ze starej odmiany jabłek)
- cukier
- woda
Owoce myjemy, wykrawamy gniazda nasienne i dzielimy na małe części. Wrzucamy do dużego słoja i zalewamy przegotowaną i ostudzoną wodą z dodatkiem cukru w stosunku 3 dkg cukru na 1 litr wody. Płyn musi całkowicie przykrywać owoce. Następnie słój obwiązujemy kawałkiem płótna i odstawiamy w ciepłe miejsce na kilka tygodni. Od czasu do czasu ocet mieszamy drewnianą lub plastikową łyżką. Mój był gotowy po 4. Gdy ocet sfermentuje należy przecedzić przez gazę, i przelać do butelek.
Ciekawa jestem czy też robicie taki ocet. Osobiście to był mój debiut, ale już wiem, że nie ostatni raz.
Czekam na Wasze komentarze i może jakieś pomysły na jabłkowe przetwory?? A może macie jakieś życzenia?? Piszcie.
Ściskam Ilona
Aktualizacja wpisu dzięki Kasi - dziękuję za przypomnienie :)