Bleeeeeeeeeeeee, są okropne. Wyglądają jakby ktoś piłą upierdzielił, a do tego pazury powyrywał. Za to bardzo smaczne. Połączenie kruchego ciasteczka z migdałkiem i malinami. Tak brzmi ciekawiej prawda :)
Zrobiłam tylko kilka. Domowników powykręcało ze mną na czele, oprócz dzieci oczywiście. Jedno jeszcze za małe, żeby zrozumieć, więc z apetytem zajadało się migdałkami, a drugie słucha rocka, chodzi ubrane na czarno, wiec ciastka były idealne. Matko co za dom...
Ale Halloween za chwilę, więc posyłam propozycje z uściskami i wykręconą miną przy pisaniu.
Paluchy wiedźmy
Potrzebne będą:
- 200g masła
- 2,5 szklanki mąki
- 3/4 szklanki cukru pudru
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 jajko od szczęśliwej kurki
- 1 łyżka ekstraktu waniliowego
- migdały na paznokieć
- opcjonalnie dżem malinowy do "dekoracji" lub czerwony barwnik spożywczy
Następnie wyciągamy ciasto, i formujemy palce, wciskając połowę migdała jako paznokieć. Można od razu udekorować dżemem, ale ściemnieje podczas pieczenia.
Ciastka układamy na blasze wyłożonej papierem, zachowując odstęp, ponieważ urosną.
Pieczemy około 10 minut w 190 stopniach C, aż się ładnie zarumienią.
Studzimy na kratce i dekorujemy.
Moja rada:
Paluchy formujemy bardzo cienkie, podczas pieczenia urosną. Moje pierwsze wyszły jak napuchnięta łapa. bleeeeeeeeeee.
Na zdjęciu widzicie szczęki zombie:) Ten pomysł znalazłam w Ciastotece. Bardzo ciekawy i słodki blog.
A w temacie Halloween...
Jakie są Wasze odczucia? Haha, Bleeee, czy Mniam? Bardzo jestem ciekawa. Napiszcie, będzie mi bardzo miło.
Ściskam
Ilona ♥