poniedziałek, 29 grudnia 2014

Domowy budyń klonowy

domowy budyń, budyń klonowy, syrop klonowy, budyń, maliny, zimne wieczory. deser


Okres świąteczny obfituje w wyszukane smakołyki. Niektóre szykujemy tylko raz w roku inne częściej, ale tylko na wielkie rodzinne uroczystości. A ja sobie zaserwuję coś bardzo prostego dzisiaj wieczorem. Budyń, jeden z moich ulubionych smaków. Polecam.


Budyń klonowy
Potrzebne będą:
  • 2 szklanki mleka + 1/2 szklanki mleka
  • 4 łyżki dobrego syropu klonowego
  • 2 łyżki mąki pszennej
  • 1 łyżka mąki ziemniaczanej
  • 1 szklanka malin (mogą być mrożone)
  • syrop klonowy do polania budyniu

2 szklanki mleka gotujemy z syropem klonowym. W pozostałym mleku dokładnie mieszamy obie mąki, żeby nie było grudek. Kiedy mleko się zagotuje wlewamy rozrobioną mąkę i mieszamy, aż całość zgęstnieje. Odstawiamy.
Do kubka lub salaterki wrzucamy na dno troszeczkę malin, zalewamy jeszcze ciepłym budyniem, przysypujemy warstwą malin i obficie skrapiamy syropem klonowym.

Uwielbiam ten smak, ciepły budyń z zimnymi malinami. Do tego kominek i prószący śnieg za oknem.
Miłego wieczoru.
Ściskam Ilona 



Ilona ♥

środa, 24 grudnia 2014

Wesołych Świąt

To kolejne Święta, które spędzam z Wami na blogu, a czasami przy kawie w różnych miejscach w rzeczywistym świecie. Bardzo się cieszę i mam nadzieję, że będziemy spędzali częściej miłe chwile.

Życzę Wam Wszystkim wspaniałych Świąt, smacznych i spędzonych w gronie najbliższych, 
zdrowych i migających światełkami. 
Pamiętajcie o pierniczkach na Gwiazdorka i marchewce dla reniferków, a z całą pewnością prezenty będą ogromne.

 Wesołych Świąt
życzy



niedziela, 21 grudnia 2014

Wigilia blogerek

Kocham bycie bloginią kulinarną (nazwa zapożyczona, jest świetna). Dzięki temu wiele Świąt obchodzę kilka razy w roku. Raz trzeba zrobić zdjęcia, więc dnia świąteczne wcześniej gotuję. Przepisy przez lata robione "na oko" muszę odmierzyć i odważyć więc szykuję. Czasami jakiś projekt, pomysł ale przede wszystkim spotkania z koleżankami bloginiami. Kawa w rzeczywistym świecie, ploteczki i mądrości kulinarne (i nie tylko) to jest to co każdy powinien kochać i pielęgnować. Twarzą w twarz, widelec w widelec :) SUPER!

11 grudnia Dusia zorganizowała wigilię w Gdańsku, w przepięknym miejscu Hotelu Szafarnia 10
Szef kuchnia Piotr Sawczenko rozpieszczał nasze podniebienia daniami inspirowanymi między innymi włoskimi smakami. Jak wszyscy wiedzą, kocham je, więc nie dziwi, że bardzo mi smakowało. Ps. Tak pysznie przygotowanej kaszy gryczanej nie jadłam.

A oto menu
1. pasztet domowy na maślanym toście z konfiturą i pierożek z borowikami , dynią,  polane masłem szałwiowym
2. matias w marynacie korzennej podany na pumperniklu z konfiturą z czerwonej cebuli i wędzonej śliwki 
3. tradycyjna zupa rybna z krokietem z łososia, buraków i kasztanów
4. sandacz marynowany w cytrusach z martini bianco, kapusta z miętą i zielonym groszkiem, kasza gryczana z ciecierzycą
5. sernik domowy ze staropolską kutią

Po wspaniałej kolacji odwiedził nas Gwiazdorek i obdarował prezentami. Bardzo dziękuję markom Kupiec, Kotanyi, Bubbleology oraz Pracowni Florystycznej Alexa flowers & decorations za pięknie udekorowane torby prezentowe.
A w szczególności Dusi, która o mnie pamiętała. Dziękuję i jeszcze raz Wesołych Świąt.

Zdjęcia dzięki uprzejmości Dusi, pozostałe robione telefonem, więc za jakość przepraszam.

Nasze prezenty :) 



przesmaczne dania

bloginie jak zawsze z telefonem, aparatem lub widelcem w dłoni ;)


a po kolacji piękny widok na Gdańsk nocą.


To był naprawdę miły wieczór. Dziękuję Wszystkim. 
Ilona ♥

sobota, 20 grudnia 2014

12 POTRAW WIGILIJNYCH W MOIM DOMU


Wigilia to różne tradycje. Każdy w swoim domu, zajada się innymi smakołykami. Kiedy założyłam swoją rodzinę, postanowiłam połączyć obyczaje z domu mojego męża z tradycjami mojej mamy, dodając odrobinę siebie. Spędziliśmy długie wieczory na rozmowach, chcąc w 12 daniach i kilku ciastach zamknąć ukochane smaki z dzieciństwa. Nie było to łatwe, ale się udało.
Postanowiliśmy, że kilka z nich zawsze będziemy podawać podczas Wigilii. Nie może ich zabraknąć, ponieważ ta kolacja musi być oryginalna, wyróżniająca się na tle innych rodzinnych uroczystości. Z całą pewnością na stole nie zabraknie ryby po grecku, sałatki jarzynowej, którą kroi w drobniutką kosteczkę pan domu i karpia po iljońsku. Swoją drogą nazwę karpia wymyślił mój mąż, to połączenie tradycji mojego domu i popularnego karpia po żydowsku. Lubię zmieniać przepisy, dodawać odrobinę siebie i normą stało się, że mój mąż nazywa owe potrawy „po iljońsku”. Z domu mojego małżonka przywędrował barszcz z drożdżowymi pasztecikami, które oboje uwielbiamy i pokochała je moja część rodziny.
Święta spędzamy w powiększonym gronie: siostry i szwagrowie, rodzice i teściowie oraz dzieciaczki. Trzy pokolenia przy jednym stole, więc i podniebienia muszą być odpowiednio zaspokojone. Młodsza moja siostra kocha śledzika w jabłuszku, więc nie znika to danie z listy, nie znika też zupa z suszonych owoców, która jako pierwsza wchodzi na stół. Dla drugiej siostry nie może zabraknąć pieczonego na masełku pstrąga w rodzynkach, szwagrowie zajadają się kapustą z grzybami i faszerowanymi pieczarkami. Te dania na liście będą wiecznie, pozostałe zależą od nowości, które przypadną nam do gustu lub ciekawych eksperymentów kulinarnych.
Ciasta również mają u nas znaczenie. Moja mama, mistrz wypieków, trzyma asa w rękawie i nie jest nim Joker ale Ciasto Apostolskie, które pojawia się raz w roku, właśnie podczas świąt. Receptura w moim domu przekazywana jest z pokolenia na pokolenie. Jest niedostępna dla innych i każdy ją traktuje niczym drogocenne dziedzictwo kulinarne, wyczekując chwili, kiedy to zastanie przekazana kolejnemu potomkowi. Muszę powiedzieć, że bardzo mnie ciekawi ten przepis, to moje ulubione ciasto.
Mój dom w tym magicznym okresie pachnie smakołykami, kolorowymi obrzędami, świerkiem i swoistym kiczem, który kocham najbardziej.

*********************

Dwa dni przed Wigilią, kiedy nikt nie ma czasu na chwilę wytchnienia, robimy OBOWIĄZKOWĄ przerwę. Dla zdrowia psychicznego ;) Siadamy przy stole i robimy dekoracje świąteczne. Ręczne, kiczowate i krzywe :) Nawet nie wiecie jaka to świetna zabawa, śmiechu przy tym i okrzyków... a wszystko okraszone świątecznym ponczem lub wigilijnym kompotem dla nieletnich.
Wszystkim życzę takiej przerwy i chwili wytchnienia.



  
A dla wytrwałych czytelników mojego bloga mam małą niespodziankę. Napiszcie do mnie maila, jakie są Wasze ulubione chwile w tym zabieganym świątecznym czasie. Jakie potrawy jadacie tylko w Wigilię i Boże Narodzenie, a jako świąteczną kartkę z życzeniami dostaniecie książkę z przepisami na 15 dań bez mięsa w wersji PDF. Znajdziecie takie, których nie publikowałam na blogu i takie, które tu znajdziecie i świetnie pasują na świątecznym stole. 
To prezent z Kuchni Ilony dla Was "Wigilia w moim domu"
Czekam na Wasze wiadomości i życzę spokojnych przygotowań do Świąt.
kuchniailony@gmail.com




piątek, 12 grudnia 2014

Chleb pszenno żytni na piwie miodowym


Na prośbę wrzucam przepis na chleb, który jest niesamowity. Ujął wszystkich lokatorów, sąsiadów i znajomych. Z całą pewnością zawita na naszym stole przy wigilijnej kolacji. Dodatkowej chrupkości dodało pieczenie w magicznej formie wykonanej przez Pana Mariusza. Glina ma w sobie coś, co kocham i co nadaje jedzeniu domowego aromatu, jeżeli wiecie co mam na myśli.
Nie będę się rozpisywała, musicie wypróbować tego przepisu, a jeszcze lepiej jak zaopatrzycie się w taką formę. Moja Gliniana Kuchnia powiększa grono o pieczywo. Yummy.



Chleb pszenno żytni na miodowym piwie 
Potrzebne będą:
  • 350 g mąki żytniej do chleba typ 720
  • 150 g mąki pszennej typ 450
  • 350 ml piwa ciemnego miodowego
  • 10 g drożdży suchych
  • 1 łyżeczka soli
  • masło  + otręby do wysmarowania formy

dodatkowo:
  • 4 łyżki mąki pszennej
  • 1/3 szklanki piwa ciemnego miodowego
  • 5-6 łyżek płatków owsianych

Z drożdży i kilku łyżek piwa szykujemy zaczyn. Mieszamy i odstawiamy do podwojenia objętości. Mąkę przesiewamy, dokładamy sól oraz wyrośnięty zaczyn. Dolewamy piwo i ugniatamy ciasto, aby było elastyczne. Wkładamy do miski, przykrywamy lnianą ściereczką i odstawiamy na około 1 godzinę w ciepłe miejsce.
Kiedy ciasto wyrośnie, ugniatamy ponownie i przekładamy do przygotowanej formy. W tym celu smarujemy formę glinianą masłem, obsypujemy otrębami.
Ciasto odstawiamy w ciepłe miejsce do ponownego wyrośnięcia.
W tym czasie szykujemy piwną pastę. Mąkę łączymy z piwem. Musi osiągnąć konsystencję kremu. 
Tak przygotowaną pastą smarujemy ciasto obsypujemy otrębami i wkładamy do chłodnego piekarnika.
Ustawiamy na 200 stopni C i pieczemy 23 minut od osiągnięcia temperatury.
Upieczony chleb wyjmujemy z formy i studzimy na kratce.

Moja rada:
Jeżeli nie pieczemy chleba w glinianej formie, kontrolujemy wypiek. Kiedy będzie wyraźnie rumiany możemy wyjąć z piekarnika.

Ludzie musicie wypróbować ten przepis. A ta skorupka, yummy. Jutro też upiekę.
Ściskam Was gorąco
Ilona ♥

wtorek, 9 grudnia 2014

Peklowanie mięsa i wędzony schab

  

Ci którzy obserwują mój Instagram, czy facebooka, wiedzą, że postawiłam, a raczej Małżonek szanowny mi wybudował wędzarnię. Jest najpiękniejsza na świecie. Teraz wszelakie wycinki naszego sadu zbieramy pod daszkiem, a nie w ognisku.
Jestem osobą raczkującą i kompletnie nie miałam do czynienia z wędzeniem wędlin. Chyba, że doświadczenie zbiera się podczas konsumpcji ;) Na szczęście mamy wszech wiedzący internet. Posiłkuję się dwiema mądrymi stronami. Pomocy udzielają mi Wędliny Domowe i Wędzarniana Brać. Mądrzy ludzie i znają się na rzeczy, dlaczego uczyć się na własnych błędach. Cóż... Pierwszy raz byłam tak przejęta i z precyzją aptekarza odmierzałam składniki, że pomyliłam grami i dekagramy... subtelna różnica w ilości potrzebnej peklosoli :) Na szczęście nikt się nie zatruł i wszystkim smakowało. 
Dzisiaj przedstawiam Wam pyszny schabik. Może przyda się kilka moich doświadczeń z peklowania. 


Peklowanie mięsa
Potrzebne będą:
Solanka peklująca na 1 kg mięsa:
  • 0,4 l wody zimnej
  • 40 g peklosoli
Przyprawy na wywar, proporcje na 1 kg mięsa:
  • 1 liść laurowy
  • 5 ziaren pieprzu
  • 3 ziela angielskie
  • 2 ząbki czosnku
  • 1/4 łyżeczki kminku
  • 1 łyżeczka majeranku
  • 1/2 łyżeczki cząbru
Mięso myjemy i osuszamy. Układamy w dobrze wyparzonym wiadrze odpornym na sól i przeznaczonym do produktów spożywczych.
Odmierzamy wodę i peklosól na wagę mięsa ( proporcje podane wyżej). Mieszamy do rozpuszczenia się peklosoli. Około 1/4 roztworu przelewamy do garnka, pozostałą częścią zalewamy mięso.
Wywar
Do garnka wrzucamy ulubione przyprawy, gotujemy. Następnie wywar przecedzamy i wystudzony dolewamy do mięsa z roztworem peklosoli. Przykrywamy i odstawiamy na około 10 dni do lodówki. Najlepsza temperatura to 4-6 stopni.
Wywar należy przecedzić, ponieważ drobinki przypraw mogą zatkać strzykawkę. Osobiście pozostawiam duże przyprawy jak czosnek, pieprz, liść laurowy, czy ziele angielskie,
Nastrzykiwanie
Grubsze kawałki mięsa warto nastrzykiwać przy pomocy specjalne wielkiej igły. Wciągamy roztwór z wywarem wbijamy igłę i powoli wstrzykujemy płyn. Mięso delikatnie puchnie. Warto zrobić igłą kilka mikro dziurek, ułatwi to dotarcie wywaru do środka.
Wędzenie
Po 10 dniach mięso wkładamy do siatki lub związujemy sznurkiem. Wieszamy na hakach i wędzimy dymem z pięknie skrzących się drewienek, z drzew liściastych oczywiście.
Parzenie
Po uwędzeniu mięso parzymy. W tym celu wkładamy do gotującej się wody, która osiągnęła 80 stopni C i parzymy około 50 minut, aż mięso osiągnie w środku 65-70 stopni C.


Smak niezastąpiony. Ale największa w tym wszystkim jest zabawa, czasami kiełbaska się znajdzie, czy piwo, a jak zimno to można napić się ciepłej herbatki i ogrzać pupę na piecu, co moje dziecię w wyjątkową satysfakcją czyniło. A pyszne zapachy moją psiunię zwabiły, która ambitnie czekała na kawałeczek. 
UWAGA: cały dom i wszyscy lokatorzy pachną jak wędzonki ;)

A to kilka fotek ( telefonem) zrobionych podczas budowy naszej wędzarni.
Jestem ciekawa, czy też wędzicie. Napiszcie i podzielcie się swoim doświadczeniem, pomoc i wskazówki mile widziane. 
Ilona ♥


niedziela, 7 grudnia 2014

Muffinki kokosowe



Dawno nic nie publikowałam, jaki wstyd. Ale musicie wybaczyć. Masa pracy, ciekawy i smaczny projekt oraz obowiązki domowe... Tak wiem to nie usprawiedliwienie, więc obiecuję poprawę. 
W między czasie ukazał się kolejny numer magazynu Pasje i Smaki, w którym znajdziecie całą masę ciekawych inspiracji. A dzisiaj, żeby słodko Was przeprosić muffinki, które również znajdziecie w naszym kwartalniku.
Słodkiego tygodnia Wam życzę.


Muffinki kokosowe
Potrzebne będą:
  • 2 szklanki mąki pszennej
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 100 g wiórków kokosowych
  • 1 szklanka cukru
  • 2 jajka
  • 1 łyżka ekstraktu waniliowego
  • 1/3 szklanki oleju
  • 1 szklanka mleka
  • szczypta soli himalajskiej

 DEKORACJA
  • polewa lukrowa
  • cukrowe gwiazdki


Jajka miksujemy z cukrem na puszystą masę, dokładamy ekstrakt waniliowy, dosypujemy mąkę, proszek, sól i dolewamy mleko z olejem. Na końcu dokładamy wiórki kokosowe, mieszamy do połączenia się składników.
Gotowe ciasto przekładamy do papilotek, wypełniając 2/3.
Pieczemy w 200 stopniach C około 25-30 minut. Muffinki muszą być dobrze rumiane.
Gotowe odstawiamy do wystudzenia, następnie dekorujemy lukrem i cukrowymi gwiazdkami.

Mam nadzieję, że moje muffinki przypadną Wam do gustu. Napiszcie też do mnie, jakie danie sobie życzycie w kolejnym poście, wytrawne, czy rónież słodkie.
Ściskam Was cieplutko 
Ilona ♥

poniedziałek, 24 listopada 2014

Grecki serek jogurtowy w ziołach


sery, domowy ser, domowy jogurt, grecki ser jogurtowy, grecki ser, grecki serek jogurtowy



Czas na dzielenie się z Wami moimi eksperymentami. Sery, kefiry, mleka. To ostatnio dzieje się w mojej kuchni. Moje znakomite koleżanki blogerki, co chwilę podsuwają mi nowe pomysły. I tak oto uzależniłam się od wyrobów mleczarskich w moim domu. Do pełni szczęścia brakuje mi tylko prywatnej krowy... ale wszystko przede mną, haha. Tylko nic nie mówcie mojemu mężowi, bo albo ja zginę, albo wyląduję na księżycu od pewnego kopniaka.

Zaglądałam sobie na bloga Ani z Moja w tym głowa i napawałam się pięknem zdjęć z jej podróży. Znalazł się również serek. Jogurt grecki w mojej lodówce ma stałe zameldowanie, więc zachęcona zdjęciami na blogu Ani, zrobiłam serek jogurtowy, nie mogłam się oprzeć. Jest wyśmienity. I choć trzeba czekać, robi się bardzo łatwo i jest wart tej zabawy.



Grecki ser jogurtowy

Potrzebne będą:
  • 1 duży jogurt typu greckiego
  • sól himalajska
  • zielona czubryca (lub inne ulubione zioła)
  • oliwa do zalania serków

Sitko wykładamy gazą (podwójnie) lub lnianą ściereczką, wykładamy na niego posolony jogurt grecki. Uwaga z solą, ponieważ przyprawy mogą zawierać sól. Następnie ustawiamy sito z jogurtem na misce, tak aby swobodnie odsączyć jogurt i wstawiamy do lodówki na 48 godzin. 
Po tym czasie, przy pomocy łyżeczki formujemy kuleczki, układamy na talerzu lub desce i ponownie wstawiamy do lodówki, aby obeschły. Gotowe kuleczki obtaczamy w czubrycy lub innych ziołach, wkładamy do słoiczka i zalewamy oliwą. Ponownie odstawiamy na 48 godzin.

Kuleczki serowe idealnie smakują bez żadnych dodatków. Można nimi zajadać się jako przekąską. 
Mi smakuje rozsmarowany na świeżym, domowym chlebku z suszonymi pomidorami.

Koniecznie zróbcie sobie, trzeba na nie czekać, ale warto.
Przy okazji zajadania się serowymi kuleczkami, napiszcie, jak Wam smakują.
Ściskam
Ilona ♥

źródło przepisu


sobota, 22 listopada 2014

Chleb na piwie

chleb na piwie, chleb na guinnessie, chleb na drożdżach, chleb,


Od pewnego czasu piekę. Chleb, który wyciągam z pieca ma niesamowity zapach, który przyciąga domowników, a także sąsiadów. Eksperymentuję ze smakami, kształtami dodatkami. Na blogu Ugotuj z  nami, do którego współtworzenia zostałam zaproszona, jest wyzwanie pod hasłem Domowa Piekarnia i nawołujemy do wspólnej zabawy. Chleb na piwie robiłam w innej odsłonie, którą przy okazji się pochwalę, dzisiaj proponuję przepis Marii.
(Przepis skopiowany z bloga Ugotuj z Nami


Chleb na piwie 

  • 400 g mąki pszennej
  • 300 g guinnessa
  • 15 g drożdży
  • 1 łyżeczka soli
  • 1 łyżka cukru
mój dodatek:
  • 4 łyżki mąki pszennej
  • 5 łyżek płatków owsianych
  • 1/3 szklanki piwa

Drożdże kruszymy, zasypujemy piwem i dodajemy odrobinę piwa w temperaturze pokojowej. Mieszamy, odstawiamy do wyrośnięcia.
Mąkę wsypujemy do miski, dokładamy sól, piwo, wyrośnięte drożdże i mieszamy. Kiedy zacznie gęstnieć zagniatamy ciasto. Wyrabiamy około 5 minut, żeby było elastyczne. Następnie robimy z niego kulę, kładziemy na blasze wyłożonej papierem i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.
W tym czasie szykujemy mieszankę piwną mieszając mąkę z piwem (opcja dodatkowa). Powinna być rzadka. 
Kiedy ciasto podwoi swoją objętość, polewamy uformowany w kulę chlebek i obsypujemy płatkami owsianymi.
Pieczemy w 170 stopniach około 50 minut.


Chleb można piec w formach, jak koleżanki, ja preferuję wielki piwny bochen. Jest niesamowity, delikatny z obłędnie chrupiącą skorupką. Do tego masło i nic poza tym...
Zachęcam do zabawy, DOMOWA PIEKARNIA daje wiele satysfakcji. 
Ściskam 

Ilona ♥

środa, 19 listopada 2014

Korzenny makaron domowy



Od pewnego czasu jedno mnie zastanawiało. W moim domu robiło się makaron  od zawsze. Osobiście ugniatam od blisko 15 lat, a na blogu zero przepisów.
Teraz już znam odpowiedź. Kręciliśmy przede wszystkim tradycyjne kluchy, choć z różnych przepisów. Podawane też z dużą dawką wymyślnych sosów. Jakoś nie pisałam do czasu, aż poznałam Basię. Ona wszystkiemu winna :) Połączyła nas miłość do makaronów i włoskiej kuchni. Jak zaczęłyśmy rozmawiać, tak nie skończyły nam się tematy. Basia zaraziła mnie makaronami smakowymi. Dostałam próbki, a raczej ogromne porcje jej tagliatelle( http://instagram.com/p/u8Faq-Jg3j/) . Czarodziejka, a może wirus??? Przez te smaki nie myślę o niczym innym jak nowe receptury. Zajadałam się pysznym grzybowym. Kiedy go gotowałam zapach lasu w mgnieniu oka zawładnął domem. Chili delikatnie gilgotał w język, a tradycyjny, wciągnęliśmy z synkiem bez dodatków. Graham sobie zostawiłam na specjalną chwilę. Możecie mi zazdrościć. Tak pysznych makaronów nie jadłam dawno. 
Teraz rozmyślam nad nowymi smaczkami. Dzisiaj podzielę się korzennym, bardzo głębokim smakiem. Basia Ty zarazo, zachorowałam na makaroleptykę i proszę mnie nie leczyć. Wszystkich, którzy planują zaglądać do Basi lub rozmawiać z nią na ten temat, uprzedzam, że od tej chwili urozmaicą swoją dietę o niesamowite makrony <3.
Polecam.


Korzenny makaron domowy
Potrzebne będą:

  • 300 g mąki pszennej 
  • 100 g semoliny 
  • 5 jaj od szczęśliwych kurek
  • 1 łyżka domowej przyprawy korzennej (kupnej 1,5 łyżki)
  • 1 łyżka ciemnego kakao 
  • 0,5 łyżeczki soli czarnej

Wszystkie składniki włóż do miski i połącz ze sobą. Następnie wyrabiaj minimum 5 minut, aż ciasto będzie gładkie i elastyczne.
Gotowe odstaw, aby chwilę odpoczęło, na jakieś 30 minut.
Po wyznaczonym czasie podziel na kawałki i rozwałkuj na placki o grubości 1 mm. Odkładamy i wałkujemy kolejne  kawałki. W tym czasie placki ciasta przeschnął. 
Rozwałkowane ciasto zwijamy w rulon i kroimy na paski szerokości około 7mm.
Posiadacze maszynek do makaronu, postępują zgodnie z wytycznymi maszynki.
Gotowe paski odkładamy do wyschnięcia lub gotujemy w dużej ilości wody z solą.

Moja rada:
Jeżeli w swoich zasobach nie posiadamy semoliny, możemy śmiało zastąpić ją mąką pszenną.
Makaron dobrze wysuszony przechowujemy w papierowym lub lnianym woreczku około pół roku.
Świeży makaron przechowujemy w lodówce około 3-4 dni.

Korzenny makaron rewelacyjnie smakuje z owocami suszonymi i jogurtem typu greckiego. Świetnym pomysłem jest również podanie go z pokruszonym twarogiem i brązowym cukrem.
Jako deser proponuję makaron sos pomarańczowym.

Sos pomarańczowy
Potrzebne będą:
  • 1 pomarańcza niewoskowana
  • szczypta szafranu
  • 2 łyżki masła
  • 3-4 ziaren soli himalajskiej (gruboziarnistej)
  • 1/2 łyżeczki brązowego cukru

Pomarańczę dokładnie szorujemy, parzymy i ścieramy skórkę. Następnie do rondelka wkładamy masło, rozpuszczamy i dokładamy cukier, sól i skórkę pomarańczową z szafranem. Kiedy cukier się rozpuści dolewamy wyciśnięty sok z pomarańczy razem z miąższem.
Mieszamy i ciepłym polewamy makaron.

Bardzo gorąco polecam. Musicie wypróbować, To nie jest trudne, a jaka satysfakcja.
Ściskam
Ilona







piątek, 14 listopada 2014

Bananowy keks

keks bananowy, bananowe ciasto, chlebek bananowy, banany, przepis z bananem



Czy też Wam się zdarza, że nakupujecie bananów, a one zaczynają się karmelizować (czernieć) zanim zjecie?? U mnie, hmm... często. Muszę oduczyć się kupowania hurtowej ilości tego owocu. Na bieżąco Ilona, na bieżąco :) Ale nie ma tego złego, czego bym nie wymyśliła, a dokładniej moja siostra. Zrób ciasto. A ponieważ chlebek bananowy już piekłam, postanowiłam zrobić keks, który nie za często gości u nas. A to przepis, który spisywałam wsypując składniki do miski haha.


Bananowy keks
Potrzebne będą:
  • 2 szklanki mąki
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 3 dojrzałe banany
  • 2 jajka od szczęśliwych kurek
  • 1 szklanka cukru
  • 125 g margaryny 
  • 1/4 szklanki rodzynek
  • 2 łyżki kandyzowanych skórek pomarańczy
  • 3 łyżki posiekanych migdałów
  • 2 łyżki amaretto
Jajka ubijamy z cukrem, następnie dokładamy przesiana mąkę z proszkiem do pieczenia. Kiedy składniki zaczną się łączyć dokładamy miękką margarynę, rozgniecione widelcem banany. Na końcu wsypujemy bakalie i amaretto. Miksujemy, żeby się połączyły składniki.
Gotowe ciasto przekładamy do wysmarowanej i posypanej kaszką keksówki (26cm)
Pieczemy około 1 godziny w 180 stopniach C, do tak zwanego "suchego patyczka".
Ciepłe ciasto posypujemy cukrem pudrem lub polewamy czekoladowym sosem i posypujemy migdałami dla dekoracji,

Muszę przyznać, że ciasto mega smaczne, a z masełkiem i mleczkiem.........
Ciekawa jestem co Wy sądzicie, Miłego dnia
Ściskam 
Ilona ♥
Ps. Czy Wam też kesks kojarzy się z Bożym Narodzeniem

poniedziałek, 10 listopada 2014

Tort ferrero i 2 urodziny



Niesamowite, to już 2 urodziny mojego kulinarnego bloga. Na szczęście dla mnie pomysłów mi nie zabrakło i chciałabym, żeby było ich jeszcze więcej i jeszcze ciekawsze na kolejne lata. Mam cichą nadzieję, że będziecie nadal do mnie zaglądali i zostawiali miłe słowa.
Jak na urodziny przystało musi być torcik.
Mały, piętrowy i niesamowicie smaczny.

Tort ferrero
Potrzebne będą:
Biszkopt
Wymiar formy:  fi 28 cm, fi 17 cm
  • 6 jaj od szczęśliwych kurek
  • 2 szklanki mąki
  • 2 szklanki cukru
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 2 łyżeczki pasty waniliowej
  • szklanka wody + około 50 ml amaretto do nasączenia biszkoptu
Masa biała
  • 250 g serka maskarpone
  • 300 ml śmietany kremówki
  • 3 łyżki cukru pudru
Masa czekoladowa
  • 400 g serka mascarpone
  • 5-6 łyżek kremu czekoladowego typu Nutella
  • 3 łyżki posiekanych migdałów
Dekoracja
  • 8 pralinek ferrero rocher
  • 150 g posiekanych migdałów
  • pół kostki palmy
  • 6-8 łyżeczek cukru
  • 2 łyżki dobrej jakości kakao
  • odrobina zimnej wody
Biszkopt
Jaja ubijamy z cukrem na puszystą masę. Następnie dokładamy przesianą mąkę z proszkiem do pieczenia oraz pastę waniliową. Gotowe ciasto przelewamy na dwie blachy o różnej wielkości. Pieczemy w 180 stopniach około 25 minut większą, 20 minut mniejszą, do tak zwanego "suchego patyczka".
Gotowe biszkopty pozostawiamy do wystudzenia.  Następnie dzielimy na 3 części (dwa cięcia).

Masa biała
Śmietanę kremówkę ubijamy na sztywną pianę dodając cukier puder. Kiedy śmietana będzie ubita dokładamy serek mascarpone i mieszamy do połączenia się składników.

Masa ciemna
Serek mascarpone ubijamy na puszystą masę dodajemy krem czekoladowy i wsypujemy posiejane migdały. Mieszamy do połączenia się składników.

Polewa czekoladowa do dekoracji
Palmę rozpuszczamy w rondelku z cukrem i solą. Następnie dokładamy kakao i energicznie mieszamy, żeby nie powstały grudki.
Pod koniec gotowania dolewamy odrobinę wody, ale uwaga, łyżeczkę, dwie, dla uzyskania błysku w naszym sosie. Odstawiamy do ostygnięcia.

Robimy tort
Na tortownicy kładziemy pierwszy blat większego biszkoptu, polewamy mieszanką wody z amaretto, aby ciasto nie było suche. Następnie smarujemy ciemną masą i przykrywamy drugim blatem, który również nasączamy mieszanką. Kolejna warstwa to biała masa, którą przykrywamy trzecim krążkiem biszkoptu, nasączamy i polewamy odrobiną polewy czekoladowej. Następnie układamy drugie piętro, powtarzając czynności. 
Biszkopt, nasączamy i smarujemy ciemną masą, kolejny biszkopt,nasączamy, smarujemy białą masą, przykrywamy ostatnim krążkiem biszkoptu i nasączamy.
Całość polewamy czekoladową masą. Boki tortu obficie posypujemy posiekanymi migdałami, zanim masa czekoladowa ostygnie. Na górze tworzymy wianek z pralinek ferrero, ewentualnie świeżym owocem lub jadalnym kwiatem.
Dekorację pozostawiam Waszej wyobraźni. 


 

Przy okazji Waszych uroczystości polecam ten przepis. Jest smaczny, delikatny i cudownie czekoladowy. Mam nadzieję, ze wypróbujecie porzepis
Ściskam
Ilona ♥
A to dekoracja wykonana dla Marlenki, z okazji jej urodzin ♥


sobota, 8 listopada 2014

Makaron tagliatelle z marchewki




Makarony kocham nie od dzisiaj, a i od wczoraj nie robię tego cuda. Pomysł Moniki z Kuchennych Fantazji umiłowałam od samego początku. Zrobiła spaghetti z marchewki. Niestety nie miałam owego cudownego urządzenia, więc w moim domu serwuję "tagliatelle". Ludzie, musicie wypróbować. Taki makaron jest doskonałym dodatkiem do mięsa, może być przystawką, dla serolubów jak ja, pyszny z sosem serowym, a obficie posypany posiekaną natką i orzeszkami można wcinać z lampką wina.
Polecam. 


Makaron tagliatelle z marchewki
Potrzebne będą:
  • 5 dużych marchewek
  • 2 łyżki oliwy + łyżka masła
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 łyżeczka soli selerowej
  • 2 łyżeczki papryki słodkiej grys
  • 1 łyżeczka świeżo mielonego pieprzu kolorowego
  • pół pęczka natki pietruszki
  • 1/4 szklanki niesolonych orzeszków ziemnych
Marchewkę obieramy, myjemy i przy pomocy obieraczki do warzyw wycinamy paski makaronu tagliatelle. Tak przygotowane wrzucamy do miski, dokładamy przyprawy, wyciśnięty czosnek oraz oliwę. Całość dokładnie mieszamy, aby makaron był pokryty przyprawami. 
Na rozgrzaną patelnię wrzucamy łyżkę masła, a kiedy się rozpuści dokładamy nasz marchewkowy makaron. Podsmażamy około 3 minut i dolewamy 1/4 szklankę wody. Całość smażymy, aż woda odparuje, a marchewka będzie lekko twardawa, al dente. Gotowe danie przekładamy na talerz obficie posypujemy posiekaną natką pietruszki oraz posiekanymi, uprażonymi orzeszkami. 

Moja rada:
Marchewki polecam z ekologicznej uprawy, są znacznie słodsze, co dodaje dodatkowej zalety daniu. Jeżeli takich nie posiadamy proponuję podczas smażenia posypać sporą szczyptą cukru.
Orzechy prażymy na suchej patelni, uważając, żeby się nie przypaliły. Możemy również włożyć do nagrzanego piekarnika i prażyć około 15 do zarumienienia się.

Koniecznie wypróbujcie ten przepis i napiszcie jak Wam smakował. 
Czekam na Wasze opinie i pomysły podania marchewkowego makaronu. 
Ściskam
Ilona ♥
Ps. Będąc w świątecznym nastroju proponuję takie danie podać na obiad :)

poniedziałek, 3 listopada 2014

Czeska zupa cebulowa

kuchnia czeska, zupa cebulowa, radio plus, kuchnie świata czeska zupa cebulowa



Tą zupę jadłam dawno, bardzo mi zasmakowała i koniecznie muszę się z Wami podzielić przepisem. Jest inna niż popularna zupa cebulowa w stylu francuskim, na winie. Swoją drogą równie wyśmienita. 
Ale od początku.
Wraz z mężem zostaliśmy zaproszeni przez Radio Plus i audycję Turek Pomoże Od Kuchni do Restauracji Bohemia w Gdańsku. To restauracja z czeską kuchnią. Choć przyznam, że nie szaleję za nią, zupa była rewelacyjna. Oczywiście musiałam zrobić ją w domu. Oto i ona.


Czeska zupa cebulowa
Potrzebne będą:
  • 4 duże cebule białe
  • 2-3 łyżki masła+łyżka oliwy
  • 4 szklanki wywaru (wołowy z warzywami idealny)
  • 1 szklanka piwa ciemnego (czeskiego)
  • świeże oregano
  • opcjonalnie 1 ząbek czosnku

W garnku z grubym dnem na maśle z oliwą podsmażamy posiekaną w piórka cebulę. Kiedy się zarumieni zalewamy wywarem i gotujemy. Jeżeli chcemy, możemy dołożyć wyciśnięty przed praskę czosnek, Całość doprowadzamy do wrzenia dolewamy piwo, wkładamy posiekane oregano i gotujemy 5 minut. 
Zupę podajemy z grzanką serową. 

Musicie koniecznie wypróbować wersję z piwem. Smakuje inaczej i równie smacznie.
Czekam na Wasze komentarze i zachęcam do obserwowania moich przepisów. 
Jeżeli chcecie posłuchać relacji z naszej kolacji zapraszam. Relacja z Restauracji Bohemia.
Ps. Miałam swoje 5 minut w radio... no może 1 minutę haha
Ściskam
Ilona ♥



wtorek, 28 października 2014

Paluchy wiedźmy - halloween



Bleeeeeeeeeeeee, są okropne. Wyglądają jakby ktoś piłą upierdzielił, a do tego pazury powyrywał. Za to bardzo smaczne. Połączenie kruchego ciasteczka z migdałkiem i malinami. Tak brzmi ciekawiej prawda :)
Zrobiłam tylko kilka. Domowników powykręcało ze mną na czele, oprócz dzieci oczywiście. Jedno jeszcze za małe, żeby zrozumieć, więc z apetytem zajadało się migdałkami, a drugie słucha rocka, chodzi ubrane na czarno, wiec ciastka były idealne. Matko co za dom...
Ale Halloween za chwilę, więc posyłam propozycje z uściskami i wykręconą miną przy pisaniu.



Paluchy wiedźmy
Potrzebne będą:

  • 200g masła
  • 2,5 szklanki mąki
  • 3/4 szklanki cukru pudru
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1 jajko od szczęśliwej kurki
  • 1 łyżka ekstraktu waniliowego
  • migdały na paznokieć
  • opcjonalnie dżem malinowy do "dekoracji" lub czerwony barwnik spożywczy
Wszystkie składniki, oprócz migdałów i dżemu, wrzucamy do miski i zagniatamy ciasto. Musi być miękkie i dobrze wyrobione. Robimy kulę, zawijamy w folię spożywczą i wkładamy na około 30 minut do lodówki.
Następnie wyciągamy ciasto, i formujemy palce, wciskając połowę migdała jako paznokieć. Można od razu udekorować dżemem, ale ściemnieje podczas pieczenia.
Ciastka układamy na blasze wyłożonej papierem, zachowując odstęp, ponieważ urosną.
Pieczemy około 10 minut w 190 stopniach C, aż się ładnie zarumienią.
Studzimy na kratce i dekorujemy.
Moja rada:
Paluchy formujemy bardzo cienkie, podczas pieczenia urosną. Moje pierwsze wyszły jak napuchnięta łapa. bleeeeeeeeeee.

Na zdjęciu widzicie szczęki zombie:) Ten pomysł znalazłam w Ciastotece. Bardzo ciekawy i słodki blog.
A w temacie Halloween...
Jakie są Wasze odczucia? Haha, Bleeee, czy Mniam? Bardzo jestem ciekawa. Napiszcie, będzie mi bardzo miło.
Ściskam
Ilona ♥